Trwa ładowanie proszę czekać ...

Kiełki rzodkiewki

31 maja 2015

Rzodkiewka większości z nas przywodzi na myśl wiosnę, chrupanie i ogólnie wywołuje raczej pozytywne skojarzenia - w odróżnieniu od kiełków, które kojarzą się z wychudzonymi weganami, zajadającymi tofu i udającymi, że jest równie smaczne, jak schaboszczak z kapustą. Dla niewtajemniczonych – nie jest; smakuje, zgodnie z nazwą, jak to – fu!

Ale wróćmy do kiełków, w których matka natura sprytnie upakowała całkiem imponujący zestaw witamin. Jeśli nie próbowaliście dotąd włączyć kiełków do swojego jadłospisu, czas to zmienić - zwłaszcza, jeśli na co dzień naprawdę żywicie się schabowymi, nie wspominając już o innych Big Macach.

W kiełkujących nasionach rośliny magazynują substancje, które chcą przekazać następnemu pokoleniu, a więc zestaw minerałów, witamin i białek, który ma posłużyć za pakiet startowy dla młodej roślinki. I my to wszystko wyjadamy, potwory jedne :) Ok, a tak dokładnie – co właściwie zawierają te kiełki? I dlaczego nie możemy po prostu zjeść nasion?

Oczywiście, że możemy – sęk w tym, że nasze organizmy nie będą w stanie wykorzystać drzemiącego w nich potencjału. Natomiast proces kiełkowania sprawia, że w nasionku aktywują się enzymy, które przetwarzają substancje odżywcze na formę bardziej strawną dla ludzkiego układu pokarmowego. W zależności od tego, co miało wyrosnąć z kiełka, zawarte są w nim inne substancje. Mając tego świadomość, możemy puścić z torbami nie tylko pana doktora, ale również panią magister w aptece, nie wspominając już o globalnych koncernach.

Jeśli więc zjadamy kiełki na przykład rzodkiewki, dostarczamy naszym organizmom potężnej dawki witaminy C (kiełek rzodkiewki ma jej 2,5 raza więcej, niż sama rzodkiewka), a także substancji o działaniu wykrztuśnym, co pomaga oczyścić drogi oddechowe. Wygląda więc na to, że kiełki rzodkiewki świetnie sprawdzą się w terapii wszelkiej maści przeziębień i stanów grypopodobnych.

Jeśli nawet katar nas nie nęka, kiełki rzodkiewki pomogą nam zachować młodzieńczy wygląd, a nawet zrzucić z brzucha oponkę. Zawierają bowiem potas, magnez oraz jod, który to zestaw doskonale wpływa na przemianę materii i utrzymanie wegańskiej sylwetki przy zupełnie niewegańskim jadłospisie.

W kiełkujących rzodkiewkach znajdziemy też duże ilości siarki, która z kolei ma zbawienny wpływ na nasza skórę, a także na jej produkty. Dzięki niepozornym kiełkom wzmocnimy więc i włosy i paznokcie i jeszcze przy okazji będziemy mieć gładkie pysie.

Jakby tego było mało, kiełki rzodkiewki zawierają też witaminy A, B1, B2, B3, C, i E (słynna witamina młodości), a także wapń, żelazo, cynk, fosfor, miedź i mangan. Mają też działanie moczopędne, dezynfekujące i przeciwzapalne.

A na dodatek kiełki rzodkiewki są naprawdę smaczne. Można dodawać je do kanapek, sałatek, schabowych i Big Maców. Ważne, by były jak najświeższe, bowiem po kilku dniach spędzonych w lodówce tracą część swoich właściwości. Dlatego, kupując kiełki należy szukać jak najświeższych, albo wyhodować je własnoręcznie. W tym celu należy namoczyć nasionka przez 4-6 godzin, a następnie umieścić w kiełkownicy lub słoiku i poczekać 5-6 dni. Nie należy też wpadać w panikę, jeśli na kiełkach pojawi nam się biały puszek – wbrew pozorom, nie jest to pleśń, tylko boczne korzonki kiełka.